Z Białegostoku do Nieświeża na Białorusi jest w prostej linii ok. 250 kilometrów. Może dlatego o Nieświeżu cicho dzisiaj w Lechistanie, jak makiem zasiał! Ale w czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów sława miasteczka roznosiła się nie tylko po Koronie i Wielkim Księstwie Litewskim, ale także po całej Rusi i Europie. Doprawdy łza się w oku kręci, gdy przychodzi zagłębić się w historii Nieświeża. A pierwsze wspomnienia pochodzą stąd już z 1223 r., gdy w kronikach napisano o bitwie nad rzeką Kałką, którą stoczyły wojska rusko-połowieckie z armią mongolską.
Wielkość miasta budowali bojarzy litewscy Mikołaj Niemirowicz i Piotr Montygierdowicz za czasów Kazimierza i Aleksandra Jagiellończyków. W początkach XVI w. Nieśwież odziedziczyli Mikołaj „Czarny” i Jan Radziwiłłowie. I Nieśwież staje się od tej chwili wizytówką bodaj największego w dziejach Polski magnackiego rodu. To tutaj Mikołaj „Sierotka” Radziwiłł (1549-1616) zbudował zamek i kościół z klasztorem jezuitów, a także klasztor benedyktynek. W 1586 roku „Sierotka” uzyskał od Stefana Batorego dla Nieświeża prawo magdeburskie oraz – obowiązujący do dzisiaj – herb. W 1601 r. w Nieświeżu poświęcono pierwszy w tej części Europy, w stylu baroku zbudowany, kościół farny p.w. Bożego Ciała. Giovanni Maria Bernardoni wzorował projekt świątyni na rzymskim Il Gesù. Kościół stał się rodową nekropolią rodu Radziwiłłów. W podziemiach znajduje się ponad 80 sarkofagów i cynkowych trumien, skrywających doczesne szczątki członków rodu. Bolszewicy nawet tej nekropolii nie oszczędzili. Jak podają źródła historyczne:
Fundator kościoła Mikołaj Krzysztof Radziwiłł (…), przebywając w Egipcie miał poznać tajemnicę balsamowania zwłok. Dlatego (…) po śmierci Włodzimierza Lenina kilka trumien w Nieświeżu uległo dewastacji podczas prób odkrycia tajemnic mumifikacji przez sowieckich naukowców.
Dla bolszewickiej swołoczy, nie było żadnych świętości!
To w Nieświeżu rektorem kościoła w latach 1623-1624 był św. Andrzej Bobola, patron Polski. To tutaj swoje dzieła tworzył w 1625 r. światowej sławy polski poeta neołaciński epoki baroku, Maciej Kazimierz Sarbiewski. Nieśwież aż do 1939 r. stanowił gniazdo rodowe Radziwiłłów.
Mój Boże… a dzisiaj ta potęga Rzeczypospolitej znalazła się na wygnaniu!
Nieśwież niejednokrotnie dawał dowody, że należy mu się poczesne miejsce tylko w granicach Rzeczypospolitej. Tak było za czasów jagiellońskich, tak było za króla Stefana Batorego i tak było za czasów konfederacji barskiej. Tak było także i na początku XX w., gdy w Nieświeżu zarejestrowano w 1906 r. Polskie Towarzystwo „Oświata”, wspierające polską edukację w mieście. A zaraz potem wybuchła Niepodległość; ale nie od razu wybuchła ona dla Nieświeża. Jakże trudne chwile przeżyli w latach 1918-1920 mieszkańcy miasta. Na początku 1919 r. wkroczyli tutaj bolszewicy, zastępując w okupacji Nieświeża wycofujących się stąd, po klęsce w I wojnie światowej, Niemców.
O początkach wojny polsko-bolszewickiej opowiadałem w artykule pt. „Wojnę polsko-bolszewicką czas zacząć!”; gwoli przypomnienia można pożeglować tutaj:
Historycy nie maja wątpliwości, że starcia polskich oddziałów samoobrony z Armią Czerwoną w Wilnie w dniach 4 i 5 stycznia 1919 r. były forpocztą wojny polsko-bolszewickiej. Pierwszy raz starły się ze sobą regularne oddziały formacji wojskowych obu państw. Te pierwsze „koty za płoty”, podjęte w dziele wypędzenia bolszewików z Wileńszczyzny, skończyły się – jak wiadomo – niepowodzeniem. Józef Piłsudski realizował jednak swój plan z zimną litewską krwią. I 8 lutego 1919 r. Wojsko Polskie podjęło wreszcie ofensywę na tym froncie. Polscy żołnierze wkroczyli do Wołkowyska, Brześcia n. Bugiem i Terespola. A 14 lutego 1919 r. w rejonie miasteczka Mosty nad Niemnem doszło do pierwszej styczności polskiej armii i, nacierającej ze wschodu, Armii Czerwonej. Do końca lutego 1919 r. ukształtowała się 150-kilometrowa linia frontu: od Prypeci po Skidel koło Grodna. To były dobre wiadomości. Na dodatek te wiadomości docierały oczywiście do wsi i miasteczek znajdujących się po bolszewickiej stronie frontu.
Wieści te dotarły oczywiście do Nieświeża. I właśnie wtedy rozegrała się tragedia. Spójrzmy na mapę! Od linii Grodna i Wołkowyska do Nieświeża polska armia miała na początku marca 1919 r. ciągle ponad 100 km w prostej linii. A nieświescy Polacy byli niecierpliwi i wydawało im się, że polskie wojsko te 100 km przeleci lotem orła białego jak błyskawica. Może i doszłoby do tego, gdyby nie Niemcy, którzy z uporem godnym lepszej sprawy ociągali się z wycofywaniem wojska ze wschodnich terenów, oswobadzanej w pocie czoła, Rzeczypospolitej. Polakom w Nieświeżu mogło wydawać się, że jeśli polska armia stoi już w Grodnie, to naprawdę za chwilę wypędzi z Nieświeża bolszewików. I nasi rodacy z grodu Radziwiłłów postanowili przywitać polską armię chlebem i solą, jako dumni i prawowici gospodarze tej ziemi, a nie czekać aż chłopcy Piłsudskiego wyrąbią szablami drogę do Niepodległości w ich ukochanym mieście.
W nocy z 14 na 15 marca 1919 r. nieświescy powstańcy postanowili zaatakować. Uderzenie było mocne i skuteczne. Zlikwidowano miejscowy sowiet i zabito kilku bolszewików w tym naczelnika Czeka, czyli Wszechrosyjskiej Komisji Nadzwyczajnej do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem, niejakiego Tartu i komisarzy Rozenbluma i Grynblata.
I to były niestety miłe złego początki! Bo bolszewicy z Nieświeża, chociaż w popłochu wycofali się do Mińska, bardzo szybko otrzymali wsparcie od swoich kamratów. Armia Czerwona już 19 marca zaatakowała Polaków w Nieświeżu. Bez wsparcia regularnej armii powstańcy nieświescy nie mieli żadnych szans. 19 marca 1919 r. bolszewia znowu zalała „Rzeczpospolitą Nieświeską”.
Czekiści nie mieli oczywiście litości. Przywódcy polskiego powstania w Nieświeżu Mieczysław Wolnisty, Polikarp Kolenda, Józef Januszkiewicz, Konstanty Szydłowski i Stanisław Iwanowski zostali pojmani i osadzeni w radziwiłłowskim klasztorze benedyktynów, który oczywiście przestał być klasztorem, a zaczął pełnić funkcje więzienia. Takie normy zawsze obowiązywały w bolszewickiej krainie z piekła rodem. Czerwoni oprawcy nie patyczkowali się zbyt długo z uwięzionymi Polakami. Wszystkich rozstrzelano 24 marca 1919 r. w lesie za miastem.
O kolejach losów wojny polsko-bolszewickiej będę opowiadał w kolejnych gawędach z niniejszego cyklu. Powstanie nieświeskie wypada jednak już teraz spiąć historyczną klamrą, żeby, szczególnie najmłodszych Czytelników, nie trzymać w niepewności co do losu Nieświeża po przegranym w marcu 1919 r. powstaniu. Polska armia dotarła na przedpola Nieświeża dopiero po zwycięskiej bitwie pod Lidą (16-17 kwietnia 1919 r.), bitwie, która wchodziła w skład operacji wileńskiej Piłsudskiego. Wilno Polacy odbili 19 kwietnia 1919 r. Równolegle trwały działania wojenne wokół Nowogródka, Baranowicz i Nieświeża. Tam skutecznie prowadziła je grupa generała Stefana Mokrzeckiego. Polscy żołnierze wkroczyli do Nieświeża 19 kwietnia 1919 roku. Powstańcom nieświeckim zabrakło ledwie 30 dni, by ich powitać i przekazać gen. Mokrzeckiemu klucze do nieświeskiego grodu. Za tę niecierpliwą miłość do ojczyzny nie tylko Mieczysław Wolnisty, Polikarp Kolenda, Józef Januszkiewicz, Konstanty Szydłowski i Stanisław Iwanowski, zapłacili najwyższą cenę.
Bolszewicy wrócili do Nieświeża (na krótko) znowu w 1920 r. Jak wiemy, po wyprawie kijowskiej Piłsudskiego, już od przełomu maja i czerwca 1920 r. zaczął się frontalny odwrót polskiej armii na całej długości frontu wojny polsko-bolszewickiej. Losy wojny odmieniła Bitwa Warszawska w sierpniu 1920 r., która przeszła do historii jako „Cud nad Wisłą”. O tych wypadkach opowiem w przyszłości. I Nieśwież znowu wrócił do macierzy. Tym razem na ostatnie (?) 20 lat w swojej historii. Bo, jak wiadomo, 17 września 1939 r., na mocy haniebnego układu Ribbentrop –Mołotow, bolszewicka zaraza znowu przybyła tutaj gwałcić, palić i mordować.
Powstańcom nieświeskim, po zwycięstwie w wojnie polsko-bolszewickiej, Rzeczpospolita postawiła w mieście dwa pomniki. Jeden z nich znajdował się w centrum miasta, ale podobno zawierucha II wojny światowej obróciła go w proch i pył (raczej należy sądzić, że to zasługa krasnoarmiejców). Drugi pomnik, ufundowany przez uczniów i nauczycieli miejscowego gimnazjum, stanął 24 marca 1926 r. na cmentarzu katolickim w Nieświeżu. Zdjęcia pomnika łatwo znaleźć w Internecie. Jak podaje wikipedia:
[Pomnik] Po 1990 roku został wyremontowany i istnieje do czasów obecnych. Ma formę dużego, czteroramiennego krzyża z czerwonego granitu, na którym znajdują się nazwiska rozstrzelanych, data śmierci i cytat z Jana Kochanowskiego: A jeśli komu droga otwarta do nieba, Tym, co służą ojczyźnie.
Niestety z pomnika w 1944 roku usunięto napis pomordowani przez bolszewików. I tak zostało do dzisiaj. Pakt Ribbentrop – Mołotow wiecznie żywy!
Maciej Rysiewicz