Do odbudowy Niemiec na zgliszczach III Rzeszy przystąpiono z przytupem. Już 5 czerwca 1947 r. sekretarz stanu USA George Marshall przedstawił plan ekonomicznej pomocy dla Europy. Było jasne, że ZSSR odrzuci tę pomoc. Budowa żelaznej kurtyny stała się faktem, gdy zadekretowano w 1949 r. podział Niemiec na Republikę Federalną, która powstała w granicach trzech stref okupacyjnych – amerykańskiej, brytyjskiej i francuskiej i na Niemcy Wschodnie, tj. sowiecką strefę okupacyjną (NRD). Równolegle, bo w latach 1945-1949 dla zamydlenia oczu umęczonym w II wojnie światowej narodom odegrano spektakl znany jako procesy norymberskie. Ilu zbrodniarzy skazano w Norymberdze można sprawdzić w Wikipedii. Garstka! Można także sprawdzić, ilu hitlerowskich notabli, z pomocą aliantów, czmychnęło do Ameryki Pd. I budowa IV Rzeszy ruszyła z kopyta (tak się wówczas wydawało). Tzw. denazyfikacja zakończyła się w RFN „sukcesem”, bo ok. 8 mln członków – rozwiązanej w 1945 r. Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP) bezstresowo przystąpiło do odbudowy niemieckiego państwa. Ktoś przecież musiał zagospodarować 1,5 mld dolarów z planu Marshalla. A mogli to zrobić tylko wybitni fachowcy z NSDAP! RFN błyskawicznie rosła w siłę a ludziom żyło się coraz dostatniej. Po klęskach w dwóch wojnach światowych Niemcy doszli do wniosku, że jeśli zbudują potęgę gospodarczą, to Europa wreszcie padnie im do stóp. Kamieniami milowymi tej ekspansji była najpierw założona w 1952 r. Europejska Wspólnota Węgla i Stali, a niedługo później, bo 1 stycznia 1958 r., powołana do życia traktatami rzymskimi, Europejska Wspólnota Gospodarczą (EWG). Nie muszę już dodawać, że animatorami tych procesów integracyjnych byli, wspomniani powyżej, wybitni fachowcy. Nadchodziły jednak nowe czasy i EWG, obok ekonomicznej, zaczęła pokazywać rogi ideologicznej siły. Niemała w tym zasługa niejakiego Altiero Spinellego, włoskiego komunisty, którego manifest z Ventotene wprowadzano stopniowo w życie i marsz komunistycznej lewicy przez europejskie instytucje stał się faktem. Droga do stworzenia europejskiego państwa ponadnarodowego stanęła otworem, gdy 14 lutego 1984 r. Parlament Europejski zatwierdził projekt traktatu ustanawiającego Unię Europejską. Kto grał w Unii pierwsze skrzypce? Pytanie jest retoryczne. Potęga ekonomiczna RFN rosła a ZSRR bankrutował i zjednoczenie Niemiec stało się faktem 3 października 1990 r. W euforii po obaleniu berlińskiego muru ludy Europy Wschodniej nie zauważyły, że z czerwonego, zbrodniczego komunizmu przechodzą gładko do eurokomunizmu z „ludzką twarzą”; coraz częściej określanego mianem globalizmu. Po zjednoczeniu Niemcy przystąpiły do ekonomicznej kolonizacji Europy Wschodniej, ale nie dostrzegły, że same wpadły w pułapkę zastawioną przez globalistów od Spinellego i Klausa Schwaba. Idea zniszczenia państw narodowych realizowana przez Brukselę i Davos doprowadziła dzisiaj do żądań zaprowadzenia nad Renem kalifatu. Społeczeństwo niemieckie zostało także zaatakowane obłędną ideologią klimatyzmu. Potęga gospodarcza RFN, zbudowana na współpracy z Rosją, bez „ruskich” węglowodorów czekać może tylko zagłada w stylu Nord Stream 2. Na dodatek globaliści nie zaniechali zamachu na zdrowie i życie niemieckich obywateli. Scheda po preparatach genetycznych z czasów plandemii to setki tysięcy zgonów i innych „poszczepiennych” tragedii (i końca nie widać). Sen o IV Rzeszy Niemcy muszą odłożyć na inne czasy.

Shrewsbury, 04.05.2024 r.