Niemcy przywieźli do Polski około 7,5 tys. ludzi od początku roku. To dane zapewne niepełne i wiele wskazuje na to, że liczba ta może być wyższa. Pytanie, co z tym zrobiły polskie władze?

No cóż, nie zrobiły nic! Otóż odpowiednia reakcja powinna być zdecydowana i stanowcza, wezwanie ambasadora, publiczne wyjaśnienia ze strony najwyższych niemieckich urzędników, przeprosiny etc. Nic takiego nie miało miejsca. Poza medialnym faktem, jakim było kilka zdań premiera Tuska na portalu X nic się w temacie nie stało. To może oznaczać, że Niemcy będą w dalszym ciągu robić to co robią. Jedyne co się może zmienić, to to, że będą dyskretniej przywozić migrantów, np. nieoznakowanymi pojazdami, tak aby nie zwracać na siebie uwagi lokalnych mieszkańców.

Obecne problemy z niekontrolowaną migracją są przede wszystkim problemami zachodniej Europy. To działania tamtejszych przywódców doprowadziły do potężnego kryzysu migracyjnego, którego skutki ponosi niemal cały Kontynent. To niemieccy polityki serdecznie do siebie zapraszali ludzi z innych stron świata. Nie pytali wówczas nikogo o zdanie, nie myśleli o konsekwencjach. Te pojawiły się bardzo szybko. Samie Niemcy zaczęły doświadczać rosnącej przestępczości. Pojawiły się obawy o bezpieczeństwo. Zamiast propagować ideę pomagania na miejscu tym, którzy rzeczywiście potrzebują wsparcia, lansowano ideę otwartych granic. Każdy kto chce, niech przyjeżdża. Przyjmiemy wszystkich. To spowodowało rozkwit przemytniczej przestępczości, ludzie zaczęli podejmować niezwykle ryzykowne próby przypłynięcia do greckich czy włoskich wysp na pontonach. Wielu z nich niestety poniosło śmierć.

Te wszystkie wydarzenia były do uniknięcia. Ktoś nakręcił ten mechanizm masowej migracji i nie była to Polska. Teraz jednak to my mamy być obciążeni kosztami tych błędów. Zamiast natychmiastowej reakcji na takie próby mamy ciszę. Jakże znamienną ciszę.

Andrzej Kowalik

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj