Fot. pixabay.com

Jednym z bardzo istotnych czynników uniemożliwiających sprawne funkcjonowanie gospodarki są nadmierne regulacje. Taka przeregulowana gospodarka utrudnia prowadzenie firmy, zajęcie to staje się z czasem coraz bardziej skomplikowane i ryzykowne. Przedsiębiorca musi się bowiem skupiać na rzeczach, które z istotną jego działalności nie mają wiele wspólnego. Co więcej, to generuje koszty i wymaga czasu. Zamiast zajmować się rozwijaniem przedsiębiorstwa, szukaniem nowych klientów, udoskonalaniem oferty produktowej, sprawdzać trzeba, czy przez przypadek nie narusza się tych albo innych przepisów.

Ostatnio w Unii Europejskiej wymyślają kolejne obciążenia tego rodzaju. Firmy, stopniowo coraz mniejsze, będą musiały spełniać absurdalne wymogi związane z ESG (z ang. Environmental, Social, Corporate Governance). Już obowiązuje dyrektywa CRSD, która wymaga od firm informowania w takich tematach jak ekologia, ład korporacyjny czy kwestie społeczne. Mniejsze firmy będą zmuszone stosować przepisy tej dyrektywy od 2026 roku. Czasu na przygotowanie jest zatem niewiele, a wymagania są coraz wyższe. To pokazuje, że powoli do biznesu wkrada się coś, co go niszczy, tym czymś jest ideologia. Ideologia całkowitej i permanentnej kontroli, która finalnie doprowadzi do tego, że mało kto będzie się chciał przedsiębiorczością zajmować. Warto bowiem odnotować, że naruszenia związane ze wspomnianą dyrektywą mogą skutkować konsekwencjami, w tym oczywiście finansowymi.

Ideologicznie motywowane przepisy wynikają z elementarnego niezrozumienia tego, czym jest gospodarka w wolnorynkowym wydaniu. Przedsiębiorca decydujący się na założenie firmy z definicji bierze na siebie bardzo duże ryzyko. Do jego głównych zadań należy utrzymanie prowadzonego biznesu, w tym wypłaty dla pracowników i opłacenie nakładanych przez państwo danin. Dzięki temu, że są ludzie, którzy decydują się na to, często angażując w to znaczną część swojego majątku, mnóstwo czasu i wysiłku, decyduje o tym, że dana gospodarka się rozwija. Przedsiębiorczość stanowi jej tkankę, można powiedzieć, że jest sercem dobrze działającej gospodarki. Bez niej nie ma miejsc pracy, nie ma podatków i innych danin, nie ma rozwoju. Tymczasem brukselska biurokracja staje wręcz na głowie, aby przedsiębiorcom utrudnić życie. Zamiast dać im działać, zarzuca kolejnymi dyrektywami i wynikającymi z nich, często absurdalnymi, normami. W ten sposób Unia Europejska systematycznie zmieniać się będzie w ekonomiczny skansen, coś co znaliśmy z systemu realnego socjalizmu.

Niestety sytuacja nie wygląda obiecująco. W UE rządzić przez najbliższe lata będą ludzie z tego samego rozdania co poprzednio. Ich pomysły od lat szkodzą, tymczasem jakiejkolwiek refleksji brak. Tzw. zielony ład, ESG i inne fanaberie prowadzą do tego, że świat zaczyna uciekać. Wystarczy trochę oleju w głowie żeby się zorientować, że pędzimy na ścianę z pełnym rozpędem. Czy uda się jeszcze wcisnąć hamulec? To zależy od nas!

Andrzej Kowalik

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj